Post by Lily Stellanea on May 12, 2018 13:17:40 GMT
Imię: Lily
Nazwisko: Stellanea
Pseudonim: --
Wiek/Wzrost/Waga: 19lat / 164cm / 59kg
Płeć: Kobieta
Rasa: Zwierzoludź (uszy królicze)
Frakcja: Frakcja Kyoko
Rycerz czy mag: Mag
__________________
Historia:
Och Lily... Twoja historia do tej pory toczyła się w stosunkowo dziwny sposób, lecz jak potoczy się teraz? Kto wie? Jeśli w przeszłości wyczytać można wskazówki dotyczące tego, jak będą wyglądały przyszłe losy człowieka, to historii Lily poświęcić wypadałoby kilka chwil, by zrozumieć co nią motywuje i co pcha ją do działania, by wiedzieć w jakim kierunku zmierza i móc chociaż wysnuć najprostsze przypuszczenia dotyczące tego gdzie i jak skończy.
Wczesne dzieciństwo dziewczyny było stosunkowo spokojne. Lily urodziła się w niewyróżniającej się rodzinie, z kochającymi ją rodzicami, w otoczeniu w którym nie było zbyt wiele konfliktów, w mieścinie, w której największym wydarzeniem miesiąca był wielki targ organizowany raz na jakiś czas. Ludzie, którzy tu żyli wiedli spokojne i niczym nie zakłócone życie, spokojnie dożywali starości, a następnie umierali w większości przypadków z czystym sumieniem i bez żalu do swojego losu. Lily miała przeżyć swoje życie podobnie jak wszystkie inne dziewczyny - skończyć szkołę, znaleźć robotnego mężczyznę, który zapewniłby jej byt, urodzić dzieci, zajmować się nimi, a następnie obserwować jak te dorastają u boku zawsze mając swojego ukochanego. Gdy była całkiem maluśka biegała często z innymi dziećmi i razem z nimi dokonywała wielu psot, jak to ciekawskie wszystkiego bachory mają w zwyczaju. Rodzice mieli z niej tyle samo pociechy, ile utrapienia, Lily bowiem od zawsze posiadała niewyparzoną buzię i mówiła co się jej podobała, często bajdurząc ile tylko sie dało i sprowadzając tym nieszczęście na siebie samą i swoich towarzyszy zabaw. Była jednak lubianą koleżanką, z którą wszyscy chcieli się bawić, co wtedy było dla niej najważniejsze. Nikt nigdy nie odmawiał jej chwili w piaskownicy czy na huśtawkach, a jeden z chłopaków tytułował się już nawet jej przyszłym mężem, choć sama Lily nie rozumiała w ogóle o co chodzi i czego on chce. Ostatecznie jednak nigdy nie miała się dowiedzieć - dzieciaki po prostu tak mają, że potrafią różnego rodzaju głupotki opowiadać, a ostatecznie o nich zapominać.
Gdy dziewczynka miała może osiem lat nagle zniknęła jednak z piaskownicy i huśtawek. Na próżno było jej szukać na placu zabaw, a gdyby zapytać inne dzieci o to gdzie się podziała Lily te tylko wzruszyłyby z niewiedzy ramionami. Lily zniknęła, a w mieścinie zapanowała pierwszy raz niewygodna atmosfera katastrofy. Przez tak długi czas nie działo się w okolicy nic złego, jedynie może pomniejsze problemy i kłopoty, jak to w życiu zwykłych ludzi, tak poważne wydarzenie jak zniknięcie 8-latki musiało jednak wywołać poruszenie w mieście. I faktycznie tak się stało, "poruszenie" było jednak bardzo delikatnym określeniem tego co zapanowało mieścinie. Każdy kto tylko mógł szukał małej, niezależnie od tego czy był przyjacielem rodziny Stellanea czy nie. Nie miało dla nikogo znaczenia czy się z nimi lubili, czy akurat pozostawali na wojennej ścieżce. Ludzie naprawdę rzadko jednoczą się tak, jak zjednoczyło się miejsce, w którym mieszkała Lily. Ostatecznie jednak była to mała mieścina, w której większość osób się znała, może więc to było głównym powodem takiego zdarzenia.
Lily nie została porwana, nie upadła też nigdzie w dziwnym miejscu, z którego nie potrafiłaby się wydostać. Poszukiwania dziewczynki nie zdały efektu i de facto nigdy jej nie odnaleziono, nie było jednak tak, że przepadłą jak kamień. Szczerze mówiąc pozostawała przez cały czas bardzo blisko, a jednak daleko. Ze zniknięciem jej było tak, że pewnego dnia wywędrowała do pobliskiego lasu razem z paczką swoich młodych znajomych. Rodzice przeważnie nie pozwalali im na takie wyprawy i tak było również tym razem, lecz ciekawskie dzieciaki nie znają ograniczeń. Grupka dzieci znalazła się w lesie, a w konfrontacji z ogromem terenu i kompletną nieznajomością tego "co gdzie jest" praktycznie wszystkie z nich zdecydowały się na powrót do domu. Wszystkie... poza Lily, która kuszona szansą odkrycia tego, co przed innymi dziećmi pozostawało nieznane zdecydowała się na podróż w las. I tak też zgubiła się, bez większych ceregieli szybko gubiąc drogą i nie potrafiąc odnaleźć powrotnej. Przez długi czas kręciła się po lesie, na twarzy mając maskę tylko pewności siebie, gdy jednak udawana pewność nie wystarczała by wykaraskać się z problemu dziewczynka wreszcie przestała udawać silną, a łzy pociekły po jej twarzy, tym zaś szybko zaczęły towarzyszyć zawodzenia dziecka, które najzwyczajniej w świecie nie wiedziało co zrobić.
Wtedy zaś pierwszy raz spotkała Nem. Nem nie była człowiekiem, co młoda pani Stellanea bardzo szybko poznała i sobie uzmysłowiła. Nem nie była też po prostu zwierzęciem, co Lily zrozumiała gdy czworonożne stworzenie odezwało się do niej pytając o to czy wszystko w porządku. Co zaś zrobiła wtedy Lily? Tak jak przystało na rozsądną dziewczynkę, która jednak jakieś zasady zachowania miała wpojone w krew... zaczęła uciekać. Szybko ile tylko sił w nogach gnała przez las starając się ile tylko mogła otrzeć swoje oczy tak by widzieć gdzie biegnie. Ponieważ jednak stosunkowo trudno biegać i jednocześnie maziać sobie łapkami po oczętach, dziewczynka szybko zaliczyła bliższy kontakt ze ściółką leśną, a łzy i zawodzenie tylko przybrały na sile. Chwilę później zaś obok dziewczynki pojawiła się znowu Nem, łapką delikatnie poprawiając kokardkę przypięta do szyi niewielkiego "czegoś", co nie było ani zwierzęciem, ani człowiekiem. Nem patrzyła przez chwilę na Lily zastanawiając się chyba nad tym jak właściwie zareagować na niecodzienny widok płaczącego niewielkiego człowieka w tym miejscu, zanim zdecydowała się w końcu podejść bliżej i położyć łapkę na głowie dziewczynki, delikatnie głaszcząc ją po łepetynce. - Zaraz przestanie boleć – powiedziała delikatnie, nie przestając nawet na chwilę głaskać, czekając aż Lily się uspokoi. - Zaraz będzie lepiej – dorzuciła po chwili, a Lily faktycznie zaczęła się uspokajać. Słowa Nem działały na nią kojąco, dodatkowo nie wydawało się by była ona nastawiona wobec dziewczyny negatywnie. Nie chciała jej zrobić krzywdy, była więc przyjacielem. Logika małego dziecka.
To jednak ta właśnie logika ostatecznie doprowadziła do tego, że Lily poznała się bliżej z Nem, a także z przyjaciółmi Nem. Choć nie wiedziała jeszcze wtedy o tym, to dziewczyna miała dziwne szczęście poznać się z całą wioską duchów, które z początku nastawione były jednak do niej dość negatywnie. Choć duchy te mieszkały obok siebie, to jednak starały się nie wchodzić sobie w paradę, a sama Lily nie przeszkadzała im za bardzo tak długo jak... cóż, nie przeszkadzała im. Ostatecznie Lily pozostała w świecie duchów, o którym nawet nie wiedziała, że istnieje do tej pory, przez czas 5 lat. Robiła w nim w zasadzie co chciała - duchy pozwalały jej na większość zachowań i dziewczynka wychowywała się mocno bezstresowo, trzymając się w dużej mierze z Nem dziewczynka uczyła się tego kim właściwie jest Nem i czym się zajmuje. Nem sama o sobie mówiła, że jest wróżką i że czuwa nad tym, by wszystkim żyło się dobrze, ale Lily zawsze miała wrażenie, że jest coś jeszcze o czym duch jej nie mówi. Zaaferowana sytuacją w której się znalazła dziewczynka nie zważała jednak na upływający czas, a ten nie stał przecież w miejscu. Czas w świecie duchów płynął też delikatnie szybciej, może dlatego upływ pięciu lat wydawał się jej nastąpić tak szybko. W tym czasie nie tylko dziewczynka przyglądała się duchom, ale też one jej, zdziwione do pewnego stopnia tym, że udało się jej dostać do ich świata, a także je same widzieć. Ostatecznie jednak Lily zechciała wrócić do rodziców i kolegów. Dawno ich nie widziała i pewnie się o nią martwili - tak argumentowała swoją decyzję w rozmowie z Nem, która wyraźnie sprzeciwiała się jej powrotowi do świata ludzi i ich problemów. Ostatecznie jednak Nem dała się przekonać pod warunkiem, że Lily zawrze z nią kontrakt. Niewiele wtedy jeszcze wiedząca dziewczynka nie miała pojęcia, że właśnie zawarła kontrakt z jednym z wielkich duchów królestwa, nie była też świadoma tego na jakie de facto warunki właśnie przystała. Dla niej Nem była po prostu towarzyszką, przyjaciółką wręcz, która może nie była człowiekiem, lecz była ważną częścią jej życia. Nem towarzyszyła wręcz Lily w drodze powrotnej do domu.
Nic dobrego nie czekało jednak na Lily po powrocie, a drzwi powrotne do świata duchów zostały już przed nią zamknięte. Gdy Nem zdecydowała się w końcu jej to wyjawić Lily była niezadowolona i było jej przykro. Czy właśnie nie spowodowała, że jej przyjaciółka zostawiła swoją rodzinę i przyjaciół? Nem nie wydawała się jednak zbyt wiele przejmować tym faktem. Zdecydowanie bardziej zaniepokojona była ona samą Lily, która miała przeżyć nie lada niespodziankę - jej miasto zmieniło się nie do poznania. Gdy wkroczyła do niego po długiej nieobecności na twarzy miała uśmiech, który szybko jednak zrzedł, a zamiast którego pojawiło się delikatne niedowierzanie zmieszane z zatroskaniem. Próżno było szukać na ulicy dzieciaków bawiących się w najlepsze, część domów wydawała się być dziwnie opustoszała, część budowli zaś była wyraźnie naruszona. Sam dom dziewczynki zaś... cóż, tego nie było. W miejscu, w którym stał jej dom widać było teraz tylko osmalone ogniem ruiny i przysypane gruzem wyposażenie domostwa. Lily nie miała już domu i nie miała pojęcia dlaczego tak było. Nem starała się ją przekonać do tego, by odejść z tego miejsca, lecz dziewczynka chciała poznać prawdę. Była w tym mieście osoba, która na pewno udzieliłaby jej wszystkich odpowiedzi - pan burmistrz. Dziewczynka w te pędy udała się właśnie w stronę jego domostwa, a Nem umoszczona na jej ramieniu zastanawiała się jak wiedza, której zaraz dozna dziewczyna na nią wpłynie. Zrobiłaby tak wiele, by Lily nie musiała dowiedzieć się o tym wszystkim co miało tu miejsce.
Burmistrz wydawał się być niezmiernie zdziwiony jej pojawieniem się, poza zdziwieniem jednak było w jego twarzy coś więcej. Wybitnie nieprzyjemna emocja gościła na jego licach, a jego spojrzenie padające na dziewczynę, zamiast niegdysiejszego ciepłego wejrzenia niosło w sobie o wiele więcej goryczy i... niechęci. Dłuższą chwilę zajęło Lily namówienie burmistrza do opowiedzenia jej o tym co stało się w mieście, lecz gdy ten w końcu na to przystał nie owijał w bawełnę ani grama prawdy. Za co z resztą Nem miała ochotę go pożreć, gdyby tylko nie fakt, że po tej rozmowie musiała zająć się pozbawioną sił Lily.
Jej ojciec był członkiem Kultu Wiedźm. Już sama ta informacja była dla Lily wystarczającym szokiem. Choć była mała gdy jeszcze była w wiosce, to od zawsze wiedziała jedno, od zawsze wpajano to przecież dzieciakom - Kult Wiedźm był okropnym złem. Był pełen okrutnych ludzi i chciał powrotu wiedźm. Kult Wiedźm był straszny. I jej ojciec był częścią kultu? Gdy Lily zniknęła, a długie poszukiwania nie dały rezultatu, jej ojciec zaczął się niepokoić. Do miasta zaczęło przybywać coraz więcej nieznajomych twarzy, a on sam widziany był z wieloma ludźmi, których nikt nigdy nie widział w okolicy. Matka Lily przyszła raz do burmistrza po poradę, a to co od niej usłyszał zjeżyło mu włos na głowie. Wszyscy ci ludzie byli tu w związku ze zniknięciem Lily. Szukali jej tak samo jak i rodzina, ale... nie dlatego, że zależało im na dobru dziewczynki. Nie. Potrzebowali jej do czegoś. Jednej nocy kłócili się dość głośno z ojcem, krzycząc coś o tym, że rytuał nie zostanie dopełniony, a jeśli nie zostanie dopełniony to cała wioska zapłaci za to co się stało. Że Lily ma zostać znaleziona zanim czas się skończy. Że życia całej wioski nie wystarczą. Kult Wiedźm potrzebował Lily. Dlaczego? Cholera wie. I Nem, Nem też wiedziała, lecz nie ośmieliła się powiedzieć wtedy dziewczynce. Ostatecznie sam fakt, że dziewczyna potrafiła wejść do świata duchów, był wystarczający by Kult Wiedźm był nią zainteresowany.
Lily nie została nigdy odnaleziona, Kult Wiedźm zaatakował więc wioskę. Na szczęście dla mieszkańców, niewielu członków kultu znalazło się jednak na terenie mieściny i do pewnego stopnia atak udało się powstrzymać. Ojciec dziewczynki zniknął. Duża część mieszkańców wioski umarła. Sam burmistrz stracił wtedy swoją córkę i wnuka. Być może dlatego patrzył na Lily w ten dziwny sposób? Gdy Lily ośmieliła zapytać się jednak co stało się z jej matką... Burmistrz tylko się zaśmiał. To wtedy Nem wystrzeliła ze swojego ukrycia między włosami dziewczynki i trzasnęła go w głowę czymś tak mocno, że ten aż zemdlał. Następnie zdecydowanym głosem nakazała Lily opuścić z nią to miejsce. Zagubiona dziewczynka mogła tylko się posłuchać, nie wiedząc co stało się z jej mamą. Próby dowiedzenia się tej informacji od innych mieszkańców wioski kończyły się fatalnie - albo wyraźną niechęcią, albo strachem, albo obrzydzeniem. Nikt nie chciał mieć z nią niczego do czynienia. Nawet jej byli koledzy i koleżanki. Lily była co najmniej niemile widziana w tym miejscu, co zresztą jasno pojęła, gdy w jej skroń uderzył niewielki kamyk rzucony przez jakiegoś młodszego dzieciaka. Płacząc opuściła wioskę.
Nem nie była pewna tego w jaki sposób pomóc dziewczynce. Trudno to wyjaśnić, ale do pewnego stopnia Nem czuła się winna tego co się stało. Wiedziała, że pobyt Lily w świecie duchów nie był złym wyborem - w innym przypadku kto wie co uczyniłby z nią Kult Wiedźm, jednocześnie jednak cały czas miała wrażenie, że mogła zrobić coś więcej dla niej. Ot, choćby przygotować ją lepiej na prawdę. Teraz za to musiała w jakiś sposób stać się oparciem dla dziewczynki. Mała tego potrzebowała, a Nem była obok by pomóc. I pomagała. Ile tylko mogła. Pomagała we wszystkim co się dało. Rozbawiała Lily, gdy tej przypominało się o tym co zastała w wiosce, zajmowała jej myśli innymi zdarzeniami, motywowała ją do działania, nawet uczyła magii, byle tylko dziewczynka nie pozostawała myślami w przeszłości. Teraźniejszość była bowiem bardzo ważna. Zwłaszcza, że Lily nie miała gdzie żyć, nie miała jak żyć i nie miała za co żyć. Ostatecznie Lily działała trochę jak osoba do wynajęcia, osoba od wszystkiego. Roznosiła paczki, listy, zajmowała się pomaganiem w gospodach, ścielaniem łóżek, pracą w knajpach. W większości tych prac pomagała jej Nem, która starała się jak najbardziej ułatwić jej życie. Nastał jednak taki moment, gdy obie znalazły się w ślepym zaułku.
Było to w mieście Priestella, gdy dziewczynie nie udało się wykonać jednej z prostych prac - dostarczyć na czas listu, ważnego listu, bardzo ważnego listu. Lily miała już wtedy 18 lat, wciąż pozostawała jednak w dużej mierze małym dzieckiem, czasem też podejmowała niebezpieczne ryzyko. Gdy ktoś oferował jej sowite wynagrodzenie zdarzało się jej nie dowiadywać zbyt dużo na temat tego z kim właściwie się zadaje. Gdy list, który miała dostarczyć nie wylądował ostatecznie w rękach lokalnego mafijnego przywódcy... wtedy zaczęły się problemy. Lily była wtedy w kiepskim stanie - Nem przystała na tego rodzaju wybór pracy, bowiem "jej dziewczynka" od dłuższego czasu niczego nie jadła, a z powodu kontraktu jakim związane były wpływało to też bezpośrednio na słabość ducha. Osłabiona Lily, w kilka dni po tym jak zawaliła zadanie, odwiedzona została przez kilku osobników, którzy w dosadny sposób chcieli uzmysłowić jej do czego się przyczyniła. Dziewczyna nie znała treści listu, ale najwyraźniej jego niedostarczenie bardzo uprzykrzyło życie kilku ważnym w tym ciemnym światku osobom. Kilka kopnięć w brzuch uświadomiło dziewczynie, że mógł to być największy błąd jej życia. To właśnie wtedy też zrozumiała na czym polega dokładnie fraza "szczęście w nieszczęściu". Lily większość zadań wykonała dobrze, kilka osób znało ją też na tyle, by mieć o niej przychylną opinię i zwyczajnie ją lubić. Fart i tylko fart zadecydował o tym, że to właśnie te osoby przechodziły nieopodal i usłyszały jej krzyki.
Lily obudziła się w czystej pościeli, obolała lecz żywa. Obok niej smacznie chrapała Nem, jedną łapkę trzymając na brzuchu dziewczyny, jakby bojąc się, że ta zaraz zniknie. Ktokolwiek zdecydował się jej pomóc zadbał o to, by pomogła wypocząć. Dziewczyna pamiętała tylko ciemnobrązowe włosy, a także silnego mężczyznę, który niósł ją w rękach, jak księżniczkę. Niedługo później spotkała kilka osób, które przedstawiły się jako pełnomocnicy należący do frakcji Kyoko - jednej z kandydatek na nową królową Lugnici. Zrobili na niej dość dziwne wrażenie – dziewczynie wydawało się jakby grupka ta należała do kompletnie innych światów, jakby każdy z nich był tak inny, jak tylko się dało, a jednocześnie z jakiegoś powodu trzymali się, przynajmniej w tym momencie, razem. Zaproponowali jej przystąpienie do ich frakcji i zapewniali ją, że choć nie wszyscy trzymają się tutaj razem, to jednak sobie pomagają, a przy tym nikt nikogo nie ogranicza. Że Lily dobrze uczyni wiążąc się z ich grupą, biorąc pod uwagę wrogów jakich sobie uczyniła i to, że Kyoko, kimkolwiek ona była, miała na nią oko.
Dopiero jednak po rozmowie z samą Kyoko zdecydowała się dostąpić do jej frakcji, wtedy też zrozumiała kim faktycznie Kyoko w ogóle była i w jaką sytuację została wplątana. Kult, który tak bardzo zmienił jej życie i który pozbawił ją rodziców, a także przyjaciół i tym razem próbował zepsuć jej wykreowany z trudem świat. Nie mogła się więcej z tym po prostu godzić. Musiała stać się silniejsza i pomóc frakcji rozprawić się z tymi, którzy doprowadzili do zniknięcia jej rodziców. Ostatecznie miała teraz wobec Kyoko duży dług wdzięczności. Gdyby nie ona pewnie nie byłoby jej już tu, na tym świecie... dziewczyna dodatkowo była dla niej tak po prostu miła, że Lily nieco jak małe zwierzątko pierwsze raz widzące matkę, przywiązała się momentalnie do dziewczyny.
Charakter:
Lily to dość złożona pod kątem psychologicznym osoba. Nie, nie jest tak dlatego, że dziewczyna czuje się w jakikolwiek sposób wyjątkowa, prawdopodobnie też wcale wyjątkowa nie jest. Złożoność jej charakteru polega raczej na skali emocji, jakie dziewczyna jest w stanie odczuć w ciągu jednego dnia i tego jak szybko emocje te potrafią się zmieniać. Począwszy jednak od początku, Lily w stosunku do ludzi, których dobrze zna pozostaje całkiem przyjazna, by nie powiedzieć przywiązana często jednak na swój charakterystyczny sposób. Bywa wobec nich często złośliwa lub figlarna, niejednokrotnie strojąc sobie z ludzi żarty, które normalnie wykraczałaby poza granice dobrego smaku. W stosunku do osób nieznajomych pozostaje nieufna i ostrożna, nie chcąc angażować się w znajomości złego sortu. Jest stosunkowo wstydliwa w sprawach cielesnych, choć w głębi serca czuje coś na kształt dziwnej potrzeby odczucia tego wszystkiego o czym czytała w książkach romantycznych na własnej skórze. Jednocześnie ciężko jest przywiązać ją do siebie tak na amen, tak na stałe by nigdy nie spojrzała na nikogo innego - jest bardzo wolną osobą, która bardzo często robi to, na co zwyczajnie akurat ma ochotę, nawet jeśli nie stoi to do końca w zgodzie z wolą innych ludzi. Ma stosunkowo kruche poczucie własnej wartości, jednak stara się zawsze na twarzy mieć maskę osoby bardzo pewnej siebie i maskuje swoje niepewności sugerującym ich nieistnienie zachowaniem. Jest bezpośrednia w rozmowie i często mówi na głos i wprost rzeczy, o których głośnie nie powinno się mówić. W wyniku bycia wychowaną w części przez duchy i pod wpływem tego jak one się zachowywały nie do końca rozumie ludzkie subtelności i "social codes" - przykładowo nie rozumie wszystkich oczywistych powiedzeń, a niektóre sugestywne kwestie traktuje na wskroś wprost. Często też nie ogarnia ironii. Dobrze czuje się w towarzystwie, pozostawiona sama sobie ma tendencję do popadania w melancholię i kiepski nastrój. Potrafi zachowywać się spokojniej, gdy jest do tego odpowiedni klimat, lubi też jednak śmieszkować, gdy żarty padają na odpowiedni grunt i można się swobodnie powygłupiać. Jest wrażliwa na piękno natury, ale także na piękno drobiazgowej działalności artystycznej. Gra na harmonijce i kocha patrzyć w gwiazdy. Potrafi dzielić czas na ten dobry na rozrywkę i ten gdy warto nad czymś przysiąść i się dłużej zastanowić. Noc działa na nią kojąco, uspokaja ją i wprowadza w bardziej stonowany nastrój. Zna powiedzonka duchów, które najczęściej brzmi dla innych bardzo konfundująco. Najchętniej poznałaby jak najwięcej duchów. Kocha Nem z całego serca. Jest zaciekawiona osobą Kyoko i chce ją lepiej poznać, jednocześnie pozostając wobec niej lojalną.
Wygląd:
Lily ma niebieskie, długie i cholernie niesforne włosy, które najczęściej układają się dokładnie tak jak to im się to spodoba, a sięgają aż dolnej części pleców dziewczyny. Jeśli o kolorach zaś mowa, to posiada brązowo-oliwkowy kolor oczu, który o dziwo nie gryzie się zbyt mocno z kolorem włosów. Jej spore oczy świetnie podkreślane są przez niewielki nosek i delikatne usta, a także lekko tylko odznaczające się w owalu twarzy brwi. Charakterystyczną cechą jej wyglądu jest dwoje długich, króliczych uszu na czubku głowy dziewczyny, które potrafią poruszać się zgodnie z jej wolą (tak więc dziewczyna może niejako "położyć je po sobie", ale mogą też nastroszyć się z przerażenia lub podniecenia). Nie jest najwyższą osobą na globie, nie posiada też jednak kompleksu niższości, przy tym zachowuje całkiem wysportowaną sylwetkę, odpowiednią dla osób, które z gracją potrafią przemieszczać się po świecie. Jej smukłe kończyny wyraźnie sygnalizują brak regularnego kontaktu z ciężką pracą fizyczną, jej klatka piersiowa jest zaś średnich rozmiarów i z nią dziewczyna także nie posiada związanych żadnych kompleksów. Lily posiada silne uda, a także smukłe nogi, bardzo często odsłonięte przez dobór jej strojów. Delikatne i długie palce wydają się być wręcz kruche, o dziwo jednak dziewczyna ma całkiem silny uchwyt i potrafi wczepić się nimi w czyjąś dłoń tak mocno, że aż zaboli. Nie posiada żadnych widocznych niedoskonałości skóry, zachowuje także bardzo czystą cerę. Jej biała skóra potrafi delikatnie zaczerwienić się na skutek działania zimna lub chłodu.
__________________
Cel postaci:
* Odnalezienie drogi do świata duchów, które zna Nem
* Odnalezienie swojej matki i (być może/zależy) ojca
* Zemsta na Kulcie Wiedźm
* Zwycięstwo frakcji Kyoko (lepsze poznanie Kyoko)
Słabość:
* Lęk przed utratą Nem
* Lęk samotności
* Problemy ze zrozumieniem subtelności językowych i wychwyceniem niektórych niuansów językowych
* Potrafi być nazbyt ciekawska przez co łatwo może wpakować się w problemy
__________________
Umiejętności: Walka kataną , Siła zaklęć
Umiejętności fabularne:
* Dobrze gra na harmonijce
* Absolutnie swobodnie czuje się w kontakcie z duchami
* Dobrze odnajduje się w lasach – pewien poziom umiejętności przetrwania na własną rękę w puszczach, lasach i tym podobnych
* Z racji wykonywania szeregu różnych mniejszych bądź większych prac wie gdzie szukać kontaktów (czasem nie w pełni legalnych albo zgodnych z prawem)
Ekwipunek: Katana, harmonijka, ciepły płaszcz, pióro do pisania, notes, słodycze dla Nem, butelka wody
Magia: Duchów, element posiadany ogień
Nem - duch wody
Ilość PM Ducha: 15
Warunki kontraktu:
1. Nigdy nie martwić się o Nem, gdy Nem jest w pobliżu.
2. Nigdy nie odmów prośbie innych dobrotliwych duchów.
3. Każdego dnia powiedz komuś coś miłego szczerze.
4. Nigdy nie powstrzymuj łez.
5. Nigdy nie łam raz danej obietnicy.
Zaklęcia:
I
Huma – zaklęcie tworzy w wybranym przez Lily/Nem miejscu prostokątną tarczę wyglądającą jak tafla wody o rozmiarach 2mx2m, która jest w stanie odbić nadlatujące fizyczne pociski. Działa dwa posty. 10 PM.
Salvae – zaklęcie leczy lżejsze, lecz bolesne rany w czasie dwóch tur. Uleczy rozcięcia, naderwania, skręcenia i zmiany skórne, uśmierzy także ból. Nie uleczy już jednak złamań i poważnych ran wewnętrznych. Działa także na uszkodzone przedmioty. 10 PM.
Singo – zaklęcie wystrzeliwuje z dłoni Lily/Nem promień wody, który może odepchnąć przeciwnika. Obrażenia jak od uderzenia kogoś silnym ciosem wręcz, odpycha także na odległość kilku metrów, zależnie rzecz jasna od siły danego przeciwnika. 6 PM.
II
El Karna – zaklęcie tworzy w wybranym miejscu na podłożu przed Lily/Nem dwa wodne wiry, które wizualnie wyrastają z danego miejsca, sięgając maksymalnie 4 metrów wysokości, mając promień około 0,5 metra. Wiry można „wygenerować” natychmiastowo oba lub rozłożyć ich generowanie w czasie 2 tur. Nie trzeba generować od razu dwóch, jeden może być w jednej turze, drugi w drugiej. W pełni uformują się w czasie 1-2 sekund. Osoby, które złapane zostają w wir otrzymują szereg lżejszych obrażeń fizycznych tnących (woda pod ciśnieniem), a także ciężko im wyrwać się z wirów. 10 PM.
El Baroo – zaklęcie tworzy na obszarze 7mx7m wodne podłoże, w które Lily/Nem mogą zanurkować, a następnie wyłonić się w dowolnym innym miejscu podłoża. Będąc pod wodą nie istnieje możliwość ich zaatakowania, nie istnieje też informacja mówiąca w której części podłoża się znajdują. Będąc pod wodą ani Lily, ani Nem nie mogą atakować w żaden sposób. Mogą wciągnąć ze sobą pod wodę jednego towarzysza. Pod tą wodą nie można się utopić. Wszystkie osoby chodzące po wodnej tafli poruszają się z trudem, łatwo się im poślizgnąć i przewrócić. Lily nie odczuwa takich samych minusów. Podłoże wysycha po 3 postach. Osoby chodzące po nim zanurzone są po kolana. 15 PM.
Nazwisko: Stellanea
Pseudonim: --
Wiek/Wzrost/Waga: 19lat / 164cm / 59kg
Płeć: Kobieta
Rasa: Zwierzoludź (uszy królicze)
Frakcja: Frakcja Kyoko
Rycerz czy mag: Mag
__________________
Historia:
Och Lily... Twoja historia do tej pory toczyła się w stosunkowo dziwny sposób, lecz jak potoczy się teraz? Kto wie? Jeśli w przeszłości wyczytać można wskazówki dotyczące tego, jak będą wyglądały przyszłe losy człowieka, to historii Lily poświęcić wypadałoby kilka chwil, by zrozumieć co nią motywuje i co pcha ją do działania, by wiedzieć w jakim kierunku zmierza i móc chociaż wysnuć najprostsze przypuszczenia dotyczące tego gdzie i jak skończy.
Wczesne dzieciństwo dziewczyny było stosunkowo spokojne. Lily urodziła się w niewyróżniającej się rodzinie, z kochającymi ją rodzicami, w otoczeniu w którym nie było zbyt wiele konfliktów, w mieścinie, w której największym wydarzeniem miesiąca był wielki targ organizowany raz na jakiś czas. Ludzie, którzy tu żyli wiedli spokojne i niczym nie zakłócone życie, spokojnie dożywali starości, a następnie umierali w większości przypadków z czystym sumieniem i bez żalu do swojego losu. Lily miała przeżyć swoje życie podobnie jak wszystkie inne dziewczyny - skończyć szkołę, znaleźć robotnego mężczyznę, który zapewniłby jej byt, urodzić dzieci, zajmować się nimi, a następnie obserwować jak te dorastają u boku zawsze mając swojego ukochanego. Gdy była całkiem maluśka biegała często z innymi dziećmi i razem z nimi dokonywała wielu psot, jak to ciekawskie wszystkiego bachory mają w zwyczaju. Rodzice mieli z niej tyle samo pociechy, ile utrapienia, Lily bowiem od zawsze posiadała niewyparzoną buzię i mówiła co się jej podobała, często bajdurząc ile tylko sie dało i sprowadzając tym nieszczęście na siebie samą i swoich towarzyszy zabaw. Była jednak lubianą koleżanką, z którą wszyscy chcieli się bawić, co wtedy było dla niej najważniejsze. Nikt nigdy nie odmawiał jej chwili w piaskownicy czy na huśtawkach, a jeden z chłopaków tytułował się już nawet jej przyszłym mężem, choć sama Lily nie rozumiała w ogóle o co chodzi i czego on chce. Ostatecznie jednak nigdy nie miała się dowiedzieć - dzieciaki po prostu tak mają, że potrafią różnego rodzaju głupotki opowiadać, a ostatecznie o nich zapominać.
Gdy dziewczynka miała może osiem lat nagle zniknęła jednak z piaskownicy i huśtawek. Na próżno było jej szukać na placu zabaw, a gdyby zapytać inne dzieci o to gdzie się podziała Lily te tylko wzruszyłyby z niewiedzy ramionami. Lily zniknęła, a w mieścinie zapanowała pierwszy raz niewygodna atmosfera katastrofy. Przez tak długi czas nie działo się w okolicy nic złego, jedynie może pomniejsze problemy i kłopoty, jak to w życiu zwykłych ludzi, tak poważne wydarzenie jak zniknięcie 8-latki musiało jednak wywołać poruszenie w mieście. I faktycznie tak się stało, "poruszenie" było jednak bardzo delikatnym określeniem tego co zapanowało mieścinie. Każdy kto tylko mógł szukał małej, niezależnie od tego czy był przyjacielem rodziny Stellanea czy nie. Nie miało dla nikogo znaczenia czy się z nimi lubili, czy akurat pozostawali na wojennej ścieżce. Ludzie naprawdę rzadko jednoczą się tak, jak zjednoczyło się miejsce, w którym mieszkała Lily. Ostatecznie jednak była to mała mieścina, w której większość osób się znała, może więc to było głównym powodem takiego zdarzenia.
Lily nie została porwana, nie upadła też nigdzie w dziwnym miejscu, z którego nie potrafiłaby się wydostać. Poszukiwania dziewczynki nie zdały efektu i de facto nigdy jej nie odnaleziono, nie było jednak tak, że przepadłą jak kamień. Szczerze mówiąc pozostawała przez cały czas bardzo blisko, a jednak daleko. Ze zniknięciem jej było tak, że pewnego dnia wywędrowała do pobliskiego lasu razem z paczką swoich młodych znajomych. Rodzice przeważnie nie pozwalali im na takie wyprawy i tak było również tym razem, lecz ciekawskie dzieciaki nie znają ograniczeń. Grupka dzieci znalazła się w lesie, a w konfrontacji z ogromem terenu i kompletną nieznajomością tego "co gdzie jest" praktycznie wszystkie z nich zdecydowały się na powrót do domu. Wszystkie... poza Lily, która kuszona szansą odkrycia tego, co przed innymi dziećmi pozostawało nieznane zdecydowała się na podróż w las. I tak też zgubiła się, bez większych ceregieli szybko gubiąc drogą i nie potrafiąc odnaleźć powrotnej. Przez długi czas kręciła się po lesie, na twarzy mając maskę tylko pewności siebie, gdy jednak udawana pewność nie wystarczała by wykaraskać się z problemu dziewczynka wreszcie przestała udawać silną, a łzy pociekły po jej twarzy, tym zaś szybko zaczęły towarzyszyć zawodzenia dziecka, które najzwyczajniej w świecie nie wiedziało co zrobić.
Wtedy zaś pierwszy raz spotkała Nem. Nem nie była człowiekiem, co młoda pani Stellanea bardzo szybko poznała i sobie uzmysłowiła. Nem nie była też po prostu zwierzęciem, co Lily zrozumiała gdy czworonożne stworzenie odezwało się do niej pytając o to czy wszystko w porządku. Co zaś zrobiła wtedy Lily? Tak jak przystało na rozsądną dziewczynkę, która jednak jakieś zasady zachowania miała wpojone w krew... zaczęła uciekać. Szybko ile tylko sił w nogach gnała przez las starając się ile tylko mogła otrzeć swoje oczy tak by widzieć gdzie biegnie. Ponieważ jednak stosunkowo trudno biegać i jednocześnie maziać sobie łapkami po oczętach, dziewczynka szybko zaliczyła bliższy kontakt ze ściółką leśną, a łzy i zawodzenie tylko przybrały na sile. Chwilę później zaś obok dziewczynki pojawiła się znowu Nem, łapką delikatnie poprawiając kokardkę przypięta do szyi niewielkiego "czegoś", co nie było ani zwierzęciem, ani człowiekiem. Nem patrzyła przez chwilę na Lily zastanawiając się chyba nad tym jak właściwie zareagować na niecodzienny widok płaczącego niewielkiego człowieka w tym miejscu, zanim zdecydowała się w końcu podejść bliżej i położyć łapkę na głowie dziewczynki, delikatnie głaszcząc ją po łepetynce. - Zaraz przestanie boleć – powiedziała delikatnie, nie przestając nawet na chwilę głaskać, czekając aż Lily się uspokoi. - Zaraz będzie lepiej – dorzuciła po chwili, a Lily faktycznie zaczęła się uspokajać. Słowa Nem działały na nią kojąco, dodatkowo nie wydawało się by była ona nastawiona wobec dziewczyny negatywnie. Nie chciała jej zrobić krzywdy, była więc przyjacielem. Logika małego dziecka.
To jednak ta właśnie logika ostatecznie doprowadziła do tego, że Lily poznała się bliżej z Nem, a także z przyjaciółmi Nem. Choć nie wiedziała jeszcze wtedy o tym, to dziewczyna miała dziwne szczęście poznać się z całą wioską duchów, które z początku nastawione były jednak do niej dość negatywnie. Choć duchy te mieszkały obok siebie, to jednak starały się nie wchodzić sobie w paradę, a sama Lily nie przeszkadzała im za bardzo tak długo jak... cóż, nie przeszkadzała im. Ostatecznie Lily pozostała w świecie duchów, o którym nawet nie wiedziała, że istnieje do tej pory, przez czas 5 lat. Robiła w nim w zasadzie co chciała - duchy pozwalały jej na większość zachowań i dziewczynka wychowywała się mocno bezstresowo, trzymając się w dużej mierze z Nem dziewczynka uczyła się tego kim właściwie jest Nem i czym się zajmuje. Nem sama o sobie mówiła, że jest wróżką i że czuwa nad tym, by wszystkim żyło się dobrze, ale Lily zawsze miała wrażenie, że jest coś jeszcze o czym duch jej nie mówi. Zaaferowana sytuacją w której się znalazła dziewczynka nie zważała jednak na upływający czas, a ten nie stał przecież w miejscu. Czas w świecie duchów płynął też delikatnie szybciej, może dlatego upływ pięciu lat wydawał się jej nastąpić tak szybko. W tym czasie nie tylko dziewczynka przyglądała się duchom, ale też one jej, zdziwione do pewnego stopnia tym, że udało się jej dostać do ich świata, a także je same widzieć. Ostatecznie jednak Lily zechciała wrócić do rodziców i kolegów. Dawno ich nie widziała i pewnie się o nią martwili - tak argumentowała swoją decyzję w rozmowie z Nem, która wyraźnie sprzeciwiała się jej powrotowi do świata ludzi i ich problemów. Ostatecznie jednak Nem dała się przekonać pod warunkiem, że Lily zawrze z nią kontrakt. Niewiele wtedy jeszcze wiedząca dziewczynka nie miała pojęcia, że właśnie zawarła kontrakt z jednym z wielkich duchów królestwa, nie była też świadoma tego na jakie de facto warunki właśnie przystała. Dla niej Nem była po prostu towarzyszką, przyjaciółką wręcz, która może nie była człowiekiem, lecz była ważną częścią jej życia. Nem towarzyszyła wręcz Lily w drodze powrotnej do domu.
Nic dobrego nie czekało jednak na Lily po powrocie, a drzwi powrotne do świata duchów zostały już przed nią zamknięte. Gdy Nem zdecydowała się w końcu jej to wyjawić Lily była niezadowolona i było jej przykro. Czy właśnie nie spowodowała, że jej przyjaciółka zostawiła swoją rodzinę i przyjaciół? Nem nie wydawała się jednak zbyt wiele przejmować tym faktem. Zdecydowanie bardziej zaniepokojona była ona samą Lily, która miała przeżyć nie lada niespodziankę - jej miasto zmieniło się nie do poznania. Gdy wkroczyła do niego po długiej nieobecności na twarzy miała uśmiech, który szybko jednak zrzedł, a zamiast którego pojawiło się delikatne niedowierzanie zmieszane z zatroskaniem. Próżno było szukać na ulicy dzieciaków bawiących się w najlepsze, część domów wydawała się być dziwnie opustoszała, część budowli zaś była wyraźnie naruszona. Sam dom dziewczynki zaś... cóż, tego nie było. W miejscu, w którym stał jej dom widać było teraz tylko osmalone ogniem ruiny i przysypane gruzem wyposażenie domostwa. Lily nie miała już domu i nie miała pojęcia dlaczego tak było. Nem starała się ją przekonać do tego, by odejść z tego miejsca, lecz dziewczynka chciała poznać prawdę. Była w tym mieście osoba, która na pewno udzieliłaby jej wszystkich odpowiedzi - pan burmistrz. Dziewczynka w te pędy udała się właśnie w stronę jego domostwa, a Nem umoszczona na jej ramieniu zastanawiała się jak wiedza, której zaraz dozna dziewczyna na nią wpłynie. Zrobiłaby tak wiele, by Lily nie musiała dowiedzieć się o tym wszystkim co miało tu miejsce.
Burmistrz wydawał się być niezmiernie zdziwiony jej pojawieniem się, poza zdziwieniem jednak było w jego twarzy coś więcej. Wybitnie nieprzyjemna emocja gościła na jego licach, a jego spojrzenie padające na dziewczynę, zamiast niegdysiejszego ciepłego wejrzenia niosło w sobie o wiele więcej goryczy i... niechęci. Dłuższą chwilę zajęło Lily namówienie burmistrza do opowiedzenia jej o tym co stało się w mieście, lecz gdy ten w końcu na to przystał nie owijał w bawełnę ani grama prawdy. Za co z resztą Nem miała ochotę go pożreć, gdyby tylko nie fakt, że po tej rozmowie musiała zająć się pozbawioną sił Lily.
Jej ojciec był członkiem Kultu Wiedźm. Już sama ta informacja była dla Lily wystarczającym szokiem. Choć była mała gdy jeszcze była w wiosce, to od zawsze wiedziała jedno, od zawsze wpajano to przecież dzieciakom - Kult Wiedźm był okropnym złem. Był pełen okrutnych ludzi i chciał powrotu wiedźm. Kult Wiedźm był straszny. I jej ojciec był częścią kultu? Gdy Lily zniknęła, a długie poszukiwania nie dały rezultatu, jej ojciec zaczął się niepokoić. Do miasta zaczęło przybywać coraz więcej nieznajomych twarzy, a on sam widziany był z wieloma ludźmi, których nikt nigdy nie widział w okolicy. Matka Lily przyszła raz do burmistrza po poradę, a to co od niej usłyszał zjeżyło mu włos na głowie. Wszyscy ci ludzie byli tu w związku ze zniknięciem Lily. Szukali jej tak samo jak i rodzina, ale... nie dlatego, że zależało im na dobru dziewczynki. Nie. Potrzebowali jej do czegoś. Jednej nocy kłócili się dość głośno z ojcem, krzycząc coś o tym, że rytuał nie zostanie dopełniony, a jeśli nie zostanie dopełniony to cała wioska zapłaci za to co się stało. Że Lily ma zostać znaleziona zanim czas się skończy. Że życia całej wioski nie wystarczą. Kult Wiedźm potrzebował Lily. Dlaczego? Cholera wie. I Nem, Nem też wiedziała, lecz nie ośmieliła się powiedzieć wtedy dziewczynce. Ostatecznie sam fakt, że dziewczyna potrafiła wejść do świata duchów, był wystarczający by Kult Wiedźm był nią zainteresowany.
Lily nie została nigdy odnaleziona, Kult Wiedźm zaatakował więc wioskę. Na szczęście dla mieszkańców, niewielu członków kultu znalazło się jednak na terenie mieściny i do pewnego stopnia atak udało się powstrzymać. Ojciec dziewczynki zniknął. Duża część mieszkańców wioski umarła. Sam burmistrz stracił wtedy swoją córkę i wnuka. Być może dlatego patrzył na Lily w ten dziwny sposób? Gdy Lily ośmieliła zapytać się jednak co stało się z jej matką... Burmistrz tylko się zaśmiał. To wtedy Nem wystrzeliła ze swojego ukrycia między włosami dziewczynki i trzasnęła go w głowę czymś tak mocno, że ten aż zemdlał. Następnie zdecydowanym głosem nakazała Lily opuścić z nią to miejsce. Zagubiona dziewczynka mogła tylko się posłuchać, nie wiedząc co stało się z jej mamą. Próby dowiedzenia się tej informacji od innych mieszkańców wioski kończyły się fatalnie - albo wyraźną niechęcią, albo strachem, albo obrzydzeniem. Nikt nie chciał mieć z nią niczego do czynienia. Nawet jej byli koledzy i koleżanki. Lily była co najmniej niemile widziana w tym miejscu, co zresztą jasno pojęła, gdy w jej skroń uderzył niewielki kamyk rzucony przez jakiegoś młodszego dzieciaka. Płacząc opuściła wioskę.
Nem nie była pewna tego w jaki sposób pomóc dziewczynce. Trudno to wyjaśnić, ale do pewnego stopnia Nem czuła się winna tego co się stało. Wiedziała, że pobyt Lily w świecie duchów nie był złym wyborem - w innym przypadku kto wie co uczyniłby z nią Kult Wiedźm, jednocześnie jednak cały czas miała wrażenie, że mogła zrobić coś więcej dla niej. Ot, choćby przygotować ją lepiej na prawdę. Teraz za to musiała w jakiś sposób stać się oparciem dla dziewczynki. Mała tego potrzebowała, a Nem była obok by pomóc. I pomagała. Ile tylko mogła. Pomagała we wszystkim co się dało. Rozbawiała Lily, gdy tej przypominało się o tym co zastała w wiosce, zajmowała jej myśli innymi zdarzeniami, motywowała ją do działania, nawet uczyła magii, byle tylko dziewczynka nie pozostawała myślami w przeszłości. Teraźniejszość była bowiem bardzo ważna. Zwłaszcza, że Lily nie miała gdzie żyć, nie miała jak żyć i nie miała za co żyć. Ostatecznie Lily działała trochę jak osoba do wynajęcia, osoba od wszystkiego. Roznosiła paczki, listy, zajmowała się pomaganiem w gospodach, ścielaniem łóżek, pracą w knajpach. W większości tych prac pomagała jej Nem, która starała się jak najbardziej ułatwić jej życie. Nastał jednak taki moment, gdy obie znalazły się w ślepym zaułku.
Było to w mieście Priestella, gdy dziewczynie nie udało się wykonać jednej z prostych prac - dostarczyć na czas listu, ważnego listu, bardzo ważnego listu. Lily miała już wtedy 18 lat, wciąż pozostawała jednak w dużej mierze małym dzieckiem, czasem też podejmowała niebezpieczne ryzyko. Gdy ktoś oferował jej sowite wynagrodzenie zdarzało się jej nie dowiadywać zbyt dużo na temat tego z kim właściwie się zadaje. Gdy list, który miała dostarczyć nie wylądował ostatecznie w rękach lokalnego mafijnego przywódcy... wtedy zaczęły się problemy. Lily była wtedy w kiepskim stanie - Nem przystała na tego rodzaju wybór pracy, bowiem "jej dziewczynka" od dłuższego czasu niczego nie jadła, a z powodu kontraktu jakim związane były wpływało to też bezpośrednio na słabość ducha. Osłabiona Lily, w kilka dni po tym jak zawaliła zadanie, odwiedzona została przez kilku osobników, którzy w dosadny sposób chcieli uzmysłowić jej do czego się przyczyniła. Dziewczyna nie znała treści listu, ale najwyraźniej jego niedostarczenie bardzo uprzykrzyło życie kilku ważnym w tym ciemnym światku osobom. Kilka kopnięć w brzuch uświadomiło dziewczynie, że mógł to być największy błąd jej życia. To właśnie wtedy też zrozumiała na czym polega dokładnie fraza "szczęście w nieszczęściu". Lily większość zadań wykonała dobrze, kilka osób znało ją też na tyle, by mieć o niej przychylną opinię i zwyczajnie ją lubić. Fart i tylko fart zadecydował o tym, że to właśnie te osoby przechodziły nieopodal i usłyszały jej krzyki.
Lily obudziła się w czystej pościeli, obolała lecz żywa. Obok niej smacznie chrapała Nem, jedną łapkę trzymając na brzuchu dziewczyny, jakby bojąc się, że ta zaraz zniknie. Ktokolwiek zdecydował się jej pomóc zadbał o to, by pomogła wypocząć. Dziewczyna pamiętała tylko ciemnobrązowe włosy, a także silnego mężczyznę, który niósł ją w rękach, jak księżniczkę. Niedługo później spotkała kilka osób, które przedstawiły się jako pełnomocnicy należący do frakcji Kyoko - jednej z kandydatek na nową królową Lugnici. Zrobili na niej dość dziwne wrażenie – dziewczynie wydawało się jakby grupka ta należała do kompletnie innych światów, jakby każdy z nich był tak inny, jak tylko się dało, a jednocześnie z jakiegoś powodu trzymali się, przynajmniej w tym momencie, razem. Zaproponowali jej przystąpienie do ich frakcji i zapewniali ją, że choć nie wszyscy trzymają się tutaj razem, to jednak sobie pomagają, a przy tym nikt nikogo nie ogranicza. Że Lily dobrze uczyni wiążąc się z ich grupą, biorąc pod uwagę wrogów jakich sobie uczyniła i to, że Kyoko, kimkolwiek ona była, miała na nią oko.
Dopiero jednak po rozmowie z samą Kyoko zdecydowała się dostąpić do jej frakcji, wtedy też zrozumiała kim faktycznie Kyoko w ogóle była i w jaką sytuację została wplątana. Kult, który tak bardzo zmienił jej życie i który pozbawił ją rodziców, a także przyjaciół i tym razem próbował zepsuć jej wykreowany z trudem świat. Nie mogła się więcej z tym po prostu godzić. Musiała stać się silniejsza i pomóc frakcji rozprawić się z tymi, którzy doprowadzili do zniknięcia jej rodziców. Ostatecznie miała teraz wobec Kyoko duży dług wdzięczności. Gdyby nie ona pewnie nie byłoby jej już tu, na tym świecie... dziewczyna dodatkowo była dla niej tak po prostu miła, że Lily nieco jak małe zwierzątko pierwsze raz widzące matkę, przywiązała się momentalnie do dziewczyny.
Charakter:
Lily to dość złożona pod kątem psychologicznym osoba. Nie, nie jest tak dlatego, że dziewczyna czuje się w jakikolwiek sposób wyjątkowa, prawdopodobnie też wcale wyjątkowa nie jest. Złożoność jej charakteru polega raczej na skali emocji, jakie dziewczyna jest w stanie odczuć w ciągu jednego dnia i tego jak szybko emocje te potrafią się zmieniać. Począwszy jednak od początku, Lily w stosunku do ludzi, których dobrze zna pozostaje całkiem przyjazna, by nie powiedzieć przywiązana często jednak na swój charakterystyczny sposób. Bywa wobec nich często złośliwa lub figlarna, niejednokrotnie strojąc sobie z ludzi żarty, które normalnie wykraczałaby poza granice dobrego smaku. W stosunku do osób nieznajomych pozostaje nieufna i ostrożna, nie chcąc angażować się w znajomości złego sortu. Jest stosunkowo wstydliwa w sprawach cielesnych, choć w głębi serca czuje coś na kształt dziwnej potrzeby odczucia tego wszystkiego o czym czytała w książkach romantycznych na własnej skórze. Jednocześnie ciężko jest przywiązać ją do siebie tak na amen, tak na stałe by nigdy nie spojrzała na nikogo innego - jest bardzo wolną osobą, która bardzo często robi to, na co zwyczajnie akurat ma ochotę, nawet jeśli nie stoi to do końca w zgodzie z wolą innych ludzi. Ma stosunkowo kruche poczucie własnej wartości, jednak stara się zawsze na twarzy mieć maskę osoby bardzo pewnej siebie i maskuje swoje niepewności sugerującym ich nieistnienie zachowaniem. Jest bezpośrednia w rozmowie i często mówi na głos i wprost rzeczy, o których głośnie nie powinno się mówić. W wyniku bycia wychowaną w części przez duchy i pod wpływem tego jak one się zachowywały nie do końca rozumie ludzkie subtelności i "social codes" - przykładowo nie rozumie wszystkich oczywistych powiedzeń, a niektóre sugestywne kwestie traktuje na wskroś wprost. Często też nie ogarnia ironii. Dobrze czuje się w towarzystwie, pozostawiona sama sobie ma tendencję do popadania w melancholię i kiepski nastrój. Potrafi zachowywać się spokojniej, gdy jest do tego odpowiedni klimat, lubi też jednak śmieszkować, gdy żarty padają na odpowiedni grunt i można się swobodnie powygłupiać. Jest wrażliwa na piękno natury, ale także na piękno drobiazgowej działalności artystycznej. Gra na harmonijce i kocha patrzyć w gwiazdy. Potrafi dzielić czas na ten dobry na rozrywkę i ten gdy warto nad czymś przysiąść i się dłużej zastanowić. Noc działa na nią kojąco, uspokaja ją i wprowadza w bardziej stonowany nastrój. Zna powiedzonka duchów, które najczęściej brzmi dla innych bardzo konfundująco. Najchętniej poznałaby jak najwięcej duchów. Kocha Nem z całego serca. Jest zaciekawiona osobą Kyoko i chce ją lepiej poznać, jednocześnie pozostając wobec niej lojalną.
Wygląd:
Lily ma niebieskie, długie i cholernie niesforne włosy, które najczęściej układają się dokładnie tak jak to im się to spodoba, a sięgają aż dolnej części pleców dziewczyny. Jeśli o kolorach zaś mowa, to posiada brązowo-oliwkowy kolor oczu, który o dziwo nie gryzie się zbyt mocno z kolorem włosów. Jej spore oczy świetnie podkreślane są przez niewielki nosek i delikatne usta, a także lekko tylko odznaczające się w owalu twarzy brwi. Charakterystyczną cechą jej wyglądu jest dwoje długich, króliczych uszu na czubku głowy dziewczyny, które potrafią poruszać się zgodnie z jej wolą (tak więc dziewczyna może niejako "położyć je po sobie", ale mogą też nastroszyć się z przerażenia lub podniecenia). Nie jest najwyższą osobą na globie, nie posiada też jednak kompleksu niższości, przy tym zachowuje całkiem wysportowaną sylwetkę, odpowiednią dla osób, które z gracją potrafią przemieszczać się po świecie. Jej smukłe kończyny wyraźnie sygnalizują brak regularnego kontaktu z ciężką pracą fizyczną, jej klatka piersiowa jest zaś średnich rozmiarów i z nią dziewczyna także nie posiada związanych żadnych kompleksów. Lily posiada silne uda, a także smukłe nogi, bardzo często odsłonięte przez dobór jej strojów. Delikatne i długie palce wydają się być wręcz kruche, o dziwo jednak dziewczyna ma całkiem silny uchwyt i potrafi wczepić się nimi w czyjąś dłoń tak mocno, że aż zaboli. Nie posiada żadnych widocznych niedoskonałości skóry, zachowuje także bardzo czystą cerę. Jej biała skóra potrafi delikatnie zaczerwienić się na skutek działania zimna lub chłodu.
__________________
Cel postaci:
* Odnalezienie drogi do świata duchów, które zna Nem
* Odnalezienie swojej matki i (być może/zależy) ojca
* Zemsta na Kulcie Wiedźm
* Zwycięstwo frakcji Kyoko (lepsze poznanie Kyoko)
Słabość:
* Lęk przed utratą Nem
* Lęk samotności
* Problemy ze zrozumieniem subtelności językowych i wychwyceniem niektórych niuansów językowych
* Potrafi być nazbyt ciekawska przez co łatwo może wpakować się w problemy
__________________
Umiejętności: Walka kataną , Siła zaklęć
Umiejętności fabularne:
* Dobrze gra na harmonijce
* Absolutnie swobodnie czuje się w kontakcie z duchami
* Dobrze odnajduje się w lasach – pewien poziom umiejętności przetrwania na własną rękę w puszczach, lasach i tym podobnych
* Z racji wykonywania szeregu różnych mniejszych bądź większych prac wie gdzie szukać kontaktów (czasem nie w pełni legalnych albo zgodnych z prawem)
Ekwipunek: Katana, harmonijka, ciepły płaszcz, pióro do pisania, notes, słodycze dla Nem, butelka wody
Magia: Duchów, element posiadany ogień
Nem - duch wody
Ilość PM Ducha: 15
Warunki kontraktu:
1. Nigdy nie martwić się o Nem, gdy Nem jest w pobliżu.
2. Nigdy nie odmów prośbie innych dobrotliwych duchów.
3. Każdego dnia powiedz komuś coś miłego szczerze.
4. Nigdy nie powstrzymuj łez.
5. Nigdy nie łam raz danej obietnicy.
Zaklęcia:
I
Huma – zaklęcie tworzy w wybranym przez Lily/Nem miejscu prostokątną tarczę wyglądającą jak tafla wody o rozmiarach 2mx2m, która jest w stanie odbić nadlatujące fizyczne pociski. Działa dwa posty. 10 PM.
Salvae – zaklęcie leczy lżejsze, lecz bolesne rany w czasie dwóch tur. Uleczy rozcięcia, naderwania, skręcenia i zmiany skórne, uśmierzy także ból. Nie uleczy już jednak złamań i poważnych ran wewnętrznych. Działa także na uszkodzone przedmioty. 10 PM.
Singo – zaklęcie wystrzeliwuje z dłoni Lily/Nem promień wody, który może odepchnąć przeciwnika. Obrażenia jak od uderzenia kogoś silnym ciosem wręcz, odpycha także na odległość kilku metrów, zależnie rzecz jasna od siły danego przeciwnika. 6 PM.
II
El Karna – zaklęcie tworzy w wybranym miejscu na podłożu przed Lily/Nem dwa wodne wiry, które wizualnie wyrastają z danego miejsca, sięgając maksymalnie 4 metrów wysokości, mając promień około 0,5 metra. Wiry można „wygenerować” natychmiastowo oba lub rozłożyć ich generowanie w czasie 2 tur. Nie trzeba generować od razu dwóch, jeden może być w jednej turze, drugi w drugiej. W pełni uformują się w czasie 1-2 sekund. Osoby, które złapane zostają w wir otrzymują szereg lżejszych obrażeń fizycznych tnących (woda pod ciśnieniem), a także ciężko im wyrwać się z wirów. 10 PM.
El Baroo – zaklęcie tworzy na obszarze 7mx7m wodne podłoże, w które Lily/Nem mogą zanurkować, a następnie wyłonić się w dowolnym innym miejscu podłoża. Będąc pod wodą nie istnieje możliwość ich zaatakowania, nie istnieje też informacja mówiąca w której części podłoża się znajdują. Będąc pod wodą ani Lily, ani Nem nie mogą atakować w żaden sposób. Mogą wciągnąć ze sobą pod wodę jednego towarzysza. Pod tą wodą nie można się utopić. Wszystkie osoby chodzące po wodnej tafli poruszają się z trudem, łatwo się im poślizgnąć i przewrócić. Lily nie odczuwa takich samych minusów. Podłoże wysycha po 3 postach. Osoby chodzące po nim zanurzone są po kolana. 15 PM.