Post by Skalanis Lintaro on May 9, 2018 11:10:54 GMT
Kilkaset lat temu żyły na ziemi Wiedźmy Grzechu. Było ich siedem i były potężne, a ludzie czuli przed nimi trwogę. Zsyłały zarazę, zsyłały zgubę, a także zesłały demoniczne bestie. Wiedźmy żyły jednak 400 lat temu i od tego czasu nikt o nich nie słyszał, inaczej niż w legendach czy opowieściach. Stały się bajkami. Historiami, którymi straszyło się niegrzeczne dzieci. Kult wiedźm budzi jednak przestrach po dziś dzień - jest to grupa fanatyków wierząca nie tylko w istnienie owych potężnych istot, ale i w fakt, że te się odrodzą. Ataki ich nie były częste, lecz dotkliwe, a sam kult wiedźmy choć czasem tracił członków, nigdy nie tracił na sile. Wydawało się przez lata, że kult zawsze będzie jedynie grupą głupców, a legendy pozostaną legendami. Jednak to nie kult, a ludzie się mylili. Plotka, że jedna z wiedźm powstała, rozniosła się echem po świecie zaledwie kilka lat temu. Nikt jej nie widział, nikt jej nie spotkał, ale plotka rozbudziła lęk w sercach ludzi. Wzmogły się też ataki i działania kultu wiedźm. Ten pomniejszy chaos utrzymywał się trzy dziesięciolecia, do czasu kiedy Król Lugnicii umarł. Wtedy rozniosła się nowa wieść. Już nie plotka, a potwierdzone informacje - Wiedźmy Grzechu wracają. By je powstrzymać, potrzeba było zebrać siedem mitii które gdzieś po sobie zostawiły, a cel ten osiągnąć mieli uczestnicy nowej Królewskiej Elekcji.
Gdy nowi kandydaci zostali już wybrani, ktoś rozpuścił plotkę, iż jedna z osób ubiegających się o pozycję nowego władcy jest wiedźmą grzechu. Sprawiło to, że jeszcze więcej ludzi odwróciło się od Jian, która była najbardziej podejrzana. Za to obóz Harjona zyskał jeszcze więcej popleczników.
~ 400 lat temu
Dziewięć postaci siedziało przy białym ogrodowym stole, pijąc herbatę z porcelanowych filiżanek. Wyglądało to jak przyjęcie wyjęte rodem z horroru. Czy to przez atmosferę, tak gęstą że dało się ją ciąć nożem? A może przez demoniczne bestie, zajmujące wolną przestrzeń dookoła przyjęcia? A może i przez ludzką głowę na stole, którą jedna z postaci maniakalnie dźgała nożem w czoło?
- Przestań Friederico, zabrudzisz mi filiżanki -
Odezwała się jedna z postaci unosząc filiżankę do ust i upijając łyk naparu. Wspomniana wcześniej Friederica spojrzała na nią z nieskrywaną niechęcią.
- Ty i te twoje parszywe przyjęcia - wycedziła przez zaciśnięte zęby, by następnie zlizać krew z noża.
- Przejdźmy wreszcie do rzeczy - postać, która wcześniej upomniała Friedericę, zmarszczyła lekko czoło, gdyż nie w smak było jej przerywanie swoich działań.
- Popieram. Rozumiem ile dla ciebie znaczą te przyjęcia, ale dzisiejsze zebranie jest wyjątkowe, Meridio. - jedyny mężczyzna w grupie wyraził swoje zdanie, powodując smutne westchnięcie Meridii.
- Dobrze więc, Kalavinko, mów - spojrzała na inną z wiedźm siedzących przy stole. Była to Wiedźma Chełpliwości, Kalavinka, ta o której mocy nikt z nich zbyt wiele nie wiedział.
- Ja... - zaczęła niepewnie dziewczyna, widocznie zestresowana całą tą sytuacją. Ścisnęła mocniej swój kostur, z którym nigdy się nie rozstawała. - ...jestem przeciwna, waszemu planowi. - Wydukała cicho.
- Tak, to wiemy. Chyba nie zebrałaś nas tu ponownie by o tym mówić? - Meridia wyraziła swoje wątpliwości, wiedząc że Kalavinka bez powodu by ich nie zbierała. Ta pokręciła smutno głowo.
- Wiem że was nie przekonam. Przepraszam. - powiedziała uśmiechając się przyjaźnie i uderzając kosturem w ziemię.
~ 33 lata temu
Kikoramix tego dnia nie robił wiele. W zasadzie nigdy nie robił wiele, teraz jednak robił jeszcze mniej, zalegając na kanapie. Normalnie sprzedawał jabłka, ale dzisiaj zajmował się tym wyjątkowo jego syn. On mógł pospać. I zapewne by to robił, gdyby nie rozległo się pukanie do drzwi. Mężczyzna myślał nad tym, czy by go nie zignorować, gdy ktoś zwyczajnie otworzył je i wszedł do środka. Drapiąc się po tyłku, sprzedawca zwlekł się z kanapy i ruszył ku głównej sieni. - Tak? - zapytał wchodząc do pomieszczenia, to jednak było puste. Dziwne. Kikoramix rozejrzał się dokładnie, aż w końcu jego wzrok padł na tajemniczą książkę. Mężczyzna wyciągnął dłoń ku niej i nim ją chwycił usłyszał w głowie głos „Już prawie czas. Pierwsza się przebudziła”. Wielki uśmiech, zagościł na jego twarzy.
~ Czasy obecne
Nadworny kapelan stał razem z lekarzem przed wielkim łóżkiem, ocierając pot z czoła białą chusteczką.
- I nic się nie da zrobić? - dopytał dla pewności duchowny.
- Nic. - potwierdził mężczyzna skinąwszy głową.
- Królu mój, wykonam twą wolę co do słowa - powiedział duchowny, klękając przed konającym królem. Władca krainy zmarł tego wieczora. Następnego ranka wysłano odpowiednią osobę, by odnalazła kandydatów na nowego władcę. Ci zebrani zostali dość szybko. Pięć osób. Cztery kobiety i mężczyzna. Jedno z nich zostanie przyszłym królem tego kraju...
- Według wielkiej przepowiedni, za dwa lata przebudzą się wszystkie wiedźmy grzechów, a na nasz kraj i wszystkie inne spadnie zagłada. Tak też z dniem, w którym nasz król skonał rozpoczynamy Królewską elekcję. Macie 2 lata, by odnaleźć siedem wiedźmich mitii. To z was które zbierze ich najwięcej, zostanie kolejnym królem Lugnicii - oznajmił kapelan na uroczystym rozpoczęciu Królewskiej elekcji, a kandydaci na następnego króla, wyruszyli z zadaniem.
Gdy nowi kandydaci zostali już wybrani, ktoś rozpuścił plotkę, iż jedna z osób ubiegających się o pozycję nowego władcy jest wiedźmą grzechu. Sprawiło to, że jeszcze więcej ludzi odwróciło się od Jian, która była najbardziej podejrzana. Za to obóz Harjona zyskał jeszcze więcej popleczników.
~ 400 lat temu
Dziewięć postaci siedziało przy białym ogrodowym stole, pijąc herbatę z porcelanowych filiżanek. Wyglądało to jak przyjęcie wyjęte rodem z horroru. Czy to przez atmosferę, tak gęstą że dało się ją ciąć nożem? A może przez demoniczne bestie, zajmujące wolną przestrzeń dookoła przyjęcia? A może i przez ludzką głowę na stole, którą jedna z postaci maniakalnie dźgała nożem w czoło?
- Przestań Friederico, zabrudzisz mi filiżanki -
Odezwała się jedna z postaci unosząc filiżankę do ust i upijając łyk naparu. Wspomniana wcześniej Friederica spojrzała na nią z nieskrywaną niechęcią.
- Ty i te twoje parszywe przyjęcia - wycedziła przez zaciśnięte zęby, by następnie zlizać krew z noża.
- Przejdźmy wreszcie do rzeczy - postać, która wcześniej upomniała Friedericę, zmarszczyła lekko czoło, gdyż nie w smak było jej przerywanie swoich działań.
- Popieram. Rozumiem ile dla ciebie znaczą te przyjęcia, ale dzisiejsze zebranie jest wyjątkowe, Meridio. - jedyny mężczyzna w grupie wyraził swoje zdanie, powodując smutne westchnięcie Meridii.
- Dobrze więc, Kalavinko, mów - spojrzała na inną z wiedźm siedzących przy stole. Była to Wiedźma Chełpliwości, Kalavinka, ta o której mocy nikt z nich zbyt wiele nie wiedział.
- Ja... - zaczęła niepewnie dziewczyna, widocznie zestresowana całą tą sytuacją. Ścisnęła mocniej swój kostur, z którym nigdy się nie rozstawała. - ...jestem przeciwna, waszemu planowi. - Wydukała cicho.
- Tak, to wiemy. Chyba nie zebrałaś nas tu ponownie by o tym mówić? - Meridia wyraziła swoje wątpliwości, wiedząc że Kalavinka bez powodu by ich nie zbierała. Ta pokręciła smutno głowo.
- Wiem że was nie przekonam. Przepraszam. - powiedziała uśmiechając się przyjaźnie i uderzając kosturem w ziemię.
~ 33 lata temu
Kikoramix tego dnia nie robił wiele. W zasadzie nigdy nie robił wiele, teraz jednak robił jeszcze mniej, zalegając na kanapie. Normalnie sprzedawał jabłka, ale dzisiaj zajmował się tym wyjątkowo jego syn. On mógł pospać. I zapewne by to robił, gdyby nie rozległo się pukanie do drzwi. Mężczyzna myślał nad tym, czy by go nie zignorować, gdy ktoś zwyczajnie otworzył je i wszedł do środka. Drapiąc się po tyłku, sprzedawca zwlekł się z kanapy i ruszył ku głównej sieni. - Tak? - zapytał wchodząc do pomieszczenia, to jednak było puste. Dziwne. Kikoramix rozejrzał się dokładnie, aż w końcu jego wzrok padł na tajemniczą książkę. Mężczyzna wyciągnął dłoń ku niej i nim ją chwycił usłyszał w głowie głos „Już prawie czas. Pierwsza się przebudziła”. Wielki uśmiech, zagościł na jego twarzy.
~ Czasy obecne
Nadworny kapelan stał razem z lekarzem przed wielkim łóżkiem, ocierając pot z czoła białą chusteczką.
- I nic się nie da zrobić? - dopytał dla pewności duchowny.
- Nic. - potwierdził mężczyzna skinąwszy głową.
- Królu mój, wykonam twą wolę co do słowa - powiedział duchowny, klękając przed konającym królem. Władca krainy zmarł tego wieczora. Następnego ranka wysłano odpowiednią osobę, by odnalazła kandydatów na nowego władcę. Ci zebrani zostali dość szybko. Pięć osób. Cztery kobiety i mężczyzna. Jedno z nich zostanie przyszłym królem tego kraju...
- Według wielkiej przepowiedni, za dwa lata przebudzą się wszystkie wiedźmy grzechów, a na nasz kraj i wszystkie inne spadnie zagłada. Tak też z dniem, w którym nasz król skonał rozpoczynamy Królewską elekcję. Macie 2 lata, by odnaleźć siedem wiedźmich mitii. To z was które zbierze ich najwięcej, zostanie kolejnym królem Lugnicii - oznajmił kapelan na uroczystym rozpoczęciu Królewskiej elekcji, a kandydaci na następnego króla, wyruszyli z zadaniem.